Kiedy poruszaliśmy się z terenów naszej poprzedniej watahy, natrafiliśmy na kolejną.
Co zrobimy?
Malam nagle wyszeptała w moje myśli.
To co poprzednio. Zatrzymamy się tu . Na dłużej.
Przeszliśmy przez wody jeziora. Malam i Nak Atru zmienili się w woły, bo ciągnęli cały mój dobytek. Za nami kroczyła Moonei-smok Księżyca. Nagle usłyszałam przed nami szelest. Szybko wyjęłam sztylet i skoczyłam w krzaki. Pode mną leżała jakaś wadera. Wrzasnęła przerażona.
-Kim jesteś?-wysyczałam-Co tu robisz i czy mnie śledzisz?
-Zejdź ze mnie-jęknęła. Próbowała użyć jakiegoś zaklęcia, ale jej się nie udało. Była bezsilna.
-Powiem ci, jak ze mnie zejdziesz.
Zeszłam z niej, ale napięłam cięciwę z zatrutą strzałą. Wadera cofnęła się nieco, ale za nią stanęła Moonei, ogromna i groźna, oraz Malam i Nak Atru, już jako pegazy.
<Ktoś? Jakaś wadera.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz